Wszedłem z powrotem, rozglądając się żałośnie. Zgubiłem gdzieś czerwonego, a nawet nie znałem jego imienia. Usiadłem na bruku, wyjmując z torby kiwi.
- Droga... - mruknąłem. - Gdzie on się podział?
Na placu niedaleko mnie pojawił się nagle granatowo-biały basior z turkusowymi detalami. Spojrzałem na niego z zainteresowaniem, naznaczając go jako kolejną ofiarę. Turkusowy rozejrzał się i również mnie zauważył, podszedł.
- Hej, mógłbyś mi pomóc...? - wyjaśnił mi pokrótce o co chodzi, po czym - gdy się zgodziłem - dotknął mnie łapą i zniknęliśmy. Moje kiwi zostało na bruku.