39
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Syriusz dnia Styczeń 22, 2016, 11:42:37 »
-Na to wygląda... - mruknąłem, przyglądając się z uwagą mężczyźnie, który przyduszał Skażonego do drzewa. Facet coś do niego mówił. Demon przez chwilę słuchał, zaciskając palce na jego ręce, po czym kiwnął łbem. Mężczyzna go puścił, czemu przyglądałem się z niedowierzaniem. Wilk opadł na łapy, zatrzepotał skrzydłami i złożył je ciasno na grzbiecie. Zauważyłem, że ziemia, której dotyka demon, nie czarnieje już. Mężczyzna podszedł do zwiędłego drzewa i położył na nim dłoń - wokół niej drzewo stało się normalne, a plama szarego drewna rozszerzała się powoli na całą roślinę.
*Co, u diabła? Skażony demon nie skaża już niczego?*, wysłał mi myśl Bezan.
*Nie mam pojęcia.*, pomyślałem. Chciałem mu wysłać więcej, jednak przerwałem, kiedy demon podszedł do nas, zwieszając łeb, żeby mieć oczy na naszym poziomie.
-Heej...Wybacz, że cię zaatakowałem...Nie wiedziałem, kim jesteście... - mruknął do Leny, zerkając na mężczyznę, który stał teraz, opierając się o uzdrowione już drzewo. -Tex Rainink. - przedstawił się, przyglądając się teraz z góry Bezanowi.
Poczułem się przy nim jak szczeniak, którym co prawda nigdy nie byłem. Uważałem się za dość wysokiego, ale ten wilk był do mnie... ogromny.