Otworzyłem pysk, żeby coś powiedzieć do mentora, ale Bezan wstał i, z siłą buldorzera, natarł na mnie tak, że wypchnął mnie z budynku, mówiąc:
-Wrócimy później. - I wyleciał. Kiedy mnie wypychał, oczywiście otworzył drzwi, a to sprawiło, że wpadłem na Siennę i razem spadliśmy po schodach na ziemię przed domem. Z trudem wstałem.
-Uch, wybacz. - podałem waderzę łapę.